08.09.2019
Mikołów Reta-Goj, 4 sierpnia 2019
Drodzy Parafianie,
dochodzą do mnie głosy, że podobno – z jednej strony - mówię nawet pobożne kazania i nawet podobno pobożnie się zachowuję, ale jednocześnie urządzam sobie – mówiąc kolokwialnie – wypasioną rezydencję i sprowadzam drogie meble na probostwo za Wasze pieniądze, zamiast przeznaczyć je na potrzeby Parafii. Nie lubię niedomówień, niejasności i szeptania po kątach. Uważam, że – nawiązując do medycyny – wrzód należy przeciąć jak najprędzej, a nie czekać kiedy się rozrośnie – czy to w rodzinie, czy w pracy, czy w parafii.
Dlatego chciałbym kilka słów na ten temat powiedzieć.
Na początek dwa zastrzeżenia:
pierwsze - że nie chciałem Wam o tym mówić, żeby nie wyglądało na to, że się chwalę.
drugie – mówiąc teraz o sprawach materialnych wcale nie uważam je za najważniejsze, czasem jednak po prostu wymaga tego potrzeba chwili.
Przechodząc jednak do rzeczy – dwa miejsca (takie jest przynajmniej moje zdanie) szczególnie świadczą o Parafii i ją reprezentują. Pierwszym jest oczywiście kościół – ten mamy piękny. To niewątpliwie Wasza zasługa i jego budowniczego ks. Stanisława.
Drugim jest jadalnia na probostwie – to w niej podejmuje się gości, zwłaszcza tych najważniejszych jak np. Arcybiskup, Jego Biskupi Pomocniczy, Wizytatorzy kurialni, Księża z dekanatu, Misjonarze, Rekolekcjoniści itp. Jej wygląd jest więc swoistą „wizytówką parafii”.
Jednakże kiedy 28 lipca obejmowałem parafię nasza duża, piękna jadalnia była pusta – bez jakichkolwiek mebli. Sytuacja taka wyniknęła z nieporozumienia. Ja – mówiąc, że mam własne meble – miałem na myśli meble do swojego mieszkania. Ks. Stanisław zaś uznając, że mam meble na całe probostwo, żeby zrobić mi miejsce, zabrał meble będące jego własnością i podarował komuś innemu. Żałował później, żeśmy się nie dogadali, ale nic już nie dało się zrobić.
Usiadłem więc kiedyś wieczorem w kościele i powiedziałem: „Św. Antoni, w końcu to Twoja Parafia, zaradź coś, bo ja nie mam żadnego pomysłu.” Niedługo potem odbieram telefon i słyszę: „Proszę Księdza, zabieramy chorą mamę do siebie, ale nie mamy miejsca na jej stare meble należące kiedyś do Bp. Arkadiusza Lisieckiego. Nie chce sprzedać ich handlarzom i uparła się, żeby trafiły w ręce kościelne. Może Ksiądz byłby nimi zainteresowany?” Ponieważ meble były piękne, a cena bardzo korzystna zdecydowałem się na ich zakup. Z ciekawości zapytałem jednak: „Ale jak Pani do mnie dotarła, poznaliśmy się kiedyś, czy może jest lub była Pani w jakiś sposób związana z naszą Parafią?” Okazało się, że nie – nie wiedziała nawet gdzie ona leży i myślała, że w okolicach Żywca. Powiedziała, że po prostu weszła w internet i wyświetliła się jej strona naszej Parafii…
I jak tu nie kochać Św. Antoniego ?
Ponieważ jak mówiłem kiedyś, kasa parafialna była pusta kupiłem te meble za własne pieniądze – Parafia nie straciła przez to ani złotówki. Wszystkie umowy, faktury i rachunki są do wglądu dla zainteresowanych.
Co więcej – kupiłem te meble nie dla siebie, ale po to, żeby podarować je Parafii. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym spokojnie patrzeć na siebie w lustrze lub Wam w twarze, gdybym jedynie zbierał od Was ciężko nieraz zapracowane ofiary, samemu nic nie dając Parafii. Zdaję sobie sprawę z tego że to bardzo niewiele w porównaniu z tym, co przez lata ofiarował mój Poprzednik – ale na dzisiaj tyle mogę i tym się dzielę.
Meble więc już są własnością Parafii, choć na razie nieoficjalnie. Prawnie zostanie to uregulowane gdy zostaną wpisane do inwentarza – czyli spisu rzeczy na probostwie będących własnością Parafii. Zgodnie z zaleceniami po wizytacji miał on być sporządzony i zatwierdzony przez Kurię przed moim objęciem Parafii – niestety tak się nie stało. Dlatego też jestem już umówiony z przedstawicielem Kurii, że w najbliższym czasie przyjedzie i taki inwentarz sporządzi.
Tak jak powiedziałem – mieliście o tym nie wiedzieć, w tej sytuacji jednak uznałem że tak trzeba. Plotkami się nie przejmuję, przejmuję się tym, że ktoś przez te plotki może się zgorszyć i stracić zaufanie – i nie tyle do mnie, co do Kościoła. A mnie po prostu na każdym z Was zależy.
Każdy zaś kto chce, może przyjść na probostwo i sobie naszą jadalnię zobaczyć. Zainteresowanym mogę również pokazać jak mieszkam od pięciu tygodni, czyli pokoje w których jedynymi meblami jak na razie są łóżko i stolik pod telewizor, bo zajmując się sprawami parafialnymi, nie miałem jeszcze czasu by się przeprowadzić…
Wracając zaś do jadalni – jestem dumny, że nasza Parafia taką ma – nie ja mam, ma ją nasza Parafia. I wy też bądźcie z tego dumni – zamiast, jak niektórzy, plotkować i podejrzewać…
ks. Adam Sekściński
proboszcz Parafii
Św. Antoniego z Padwy